To książka, którą czyta się świetnie. Filmowe opisy przygód kobiet uwikłanych w działalność wywiadowczą drugiej wojny światowej. Krótkie opowieści przenoszące nas z okupacji w Polsce do Anglii i z powrotem na kontynent, by wraz z kolejną bohaterką uciec przed Gestapo lub polec w nierównej walce.
Ostrzeżenie!
Filmowe, barwne opisy, z rozmowami bohaterów i oddaniem ich myśli mają jednak w wykonaniu autora jedną wadę. Jeśli należysz do tych, którzy cierpią okrutnie oglądając wojenne fabuły, spłaszczaną i interpretowaną na potrzeby scenariusza historię, to lepiej nie czytaj tej książki. Pan Marek Łuszczyna nie jest historykiem, jest dziennikarzem i choć wśród braci dziennikarskiej jest wielu utalentowanych i prawych poszukiwaczy historii, Pan Marek nie należy do nich. Zapewne dużo pracy kosztowało go poszukiwanie informacji o bohaterkach jego książki i chwała mu za to niezmierna, ale... Gdyby choć część tego czasu poświęcił na zgłębienie tła historycznego wydarzeń, które rozgrywały się wokoło jego bohaterek, to może nie popełnił by tylu historycznych błędów i przeinaczeń!
Przecież trudno się czyta tekst dotyczący historii mniej znanej, gdy znajdujesz w nim oczywisty błąd popełniony przez piszącego, a przy trzecim tego typu błędzie zaczynasz powątpiewać w wydarzenia, o których czytasz pierwszy raz! To naprawdę frustrujące, gdy musisz odłożyć ciekawą lekturę i sprawdzać fakty by być pewnym, że nikt cię nie nabiera.
Ale jeśli jej jeszcze nie czytaliście i potraficie przeczytać ją z przymrużeniem oka na historyczne „pomyłki” autora dotyczące tła akcji, to mogę Was zapewnić, że wszystkie bohaterki żyły naprawdę i najważniejsze opisane ich przeżycia są prawdziwe.
Bohaterki Marka Łuszczyny – Igły:
Halina Szwarc – szesnastoletnia dziewczyna, która z rozkazu ZWZ podpisuje volkslistę, kończy niemiecką szkołę i pracuje dla wywiadu i referatu N zajmującego się propagandą skierowaną do Niemców. Dzisiaj może wydawać się, że jej konspiracyjni przełożeni zbyt wiele wymagali od tak młodej dziewczyny.
Benita von Falkenhayn – z przyjemnością przeczytałem o tej Niemce zakochanej w polskim szpiegu rotmistrzu Sosnowskim. Opowieść ta potwierdziła historię z serialu „Pogranicze w ogniu”, choć w nim historia rotmistrza-szpiega, prowadzonego przez por. Adamskiego (doskonale grany przez Cezarego Pazurę), opowiedziana była nieco inaczej. Ciekawe jest, że tym razem polski oficer wychodzi na szuję, a jego niemiecka przyjaciółka na bohaterkę.
Halina Szymańska – jeden z najmniej znanych epizodów drugiej wojny światowej. Mówi się o tym, że hitlerowskie Niemcy nie miały szans na zwycięstwo, bo nawet ich największy szpieg, szef wywiadu Abwery – admirał Canaris, pracował dla Anglików. I tak było rzeczywiście, a skrzynką kontaktową Canarisa była właśnie Maria Szymańska, ewakuowana przez niego z Poznania do Berna (Szwajcaria).
Klementyna Mańkowska – pracowała dla „Muszkieterów”, alternatywnej wobec ZWZ (AK), pracującej na rzecz Brytoli, organizacji wywiadowczej. Wg mnie jest ona jedną z najciekawszych postaci z tej książki. Prowadziła działania w Polsce i we Francji, dała się, za zgodą „Muszkieterów”, zwerbować Abwerze i przez Niemców była przerzucona do Anglii. Ale ta opowieść to także opis „polskiego piekła”, które dotknęło „Muszkieterów”.
Anna Louise „Lone” Mogensen – Dunka urodzona w Polsce. Opowieść z romantycznym i tragicznym finałem pokazująca jednocześnie, że nie tylko w Polsce toczono walkę podziemną z Niemcami, a Dania była niemal równie dobrym terenem dla szpiegów jak północna Francja. Przyznam się - zupełnie nieznany mi epizod drugiej wojny światowej. Nie znalazłem żadnego potwierdzenia na opisany przez autora udział „Lone” w lądowaniu w Normandii (bzdura?).
Elżbieta Zawadzka „Zo”, generał – z całą pewnością kobieta najbardziej ze wszystkich bohaterek „Igieł” znana. Jedyna cichociemna, kurierka Armii Krajowej, a przede wszystkim kobieta-żołnierz i feministka, która chciała, by kobiety traktować w wojsku na równi z mężczyznami.
Władysława Macieszyna - kobieta szpieg i kurier od czasów pierwszej wojny światowej. Kurierka Pierwszej Brygady, znana i ceniona przez Józefa Piłsudskiego. Macieszyna była też senatorem w II RP. W czasie wojny najpierw w kobiecym oddziale „Dysk”.
Dygresja osobista.
Człowiek uczy się przez całe życie I nawet czytając tak pophistoryczną książkę może dowiedzieć się czegoś nowego. „Dysk” był oddziałem kobiecym, dywersyjno-sabotażowym, wykonującym również wyroki śmierci na kolaborantach, co w warunkach drugiej wojny było niezwykłe, nawet w konspiracji. Ale istniał i działał, więc pozwolę sobie przeprosić koleżanki i kolegów z GRH Borujsko, z którymi spierałem się o to, że nie jest możliwe by, składająca się z przedwojennych oficerów AK dopuszczała kobiety do wykonywania egzekucji. Wydawało mi się to zupełnie niezgodne z tradycjami wojska II RP.
Po dygresji.
Później zostaje kurierką przewożącą materiały wywiadowcze z Wiednia do Warszawy, w czasie ostatniej wyprawy wpada, ale zdąży jeszcze... No przeczytajcie sobie.
Malwina Gertler, Manci Howard, Lady Howard of Effingham – Węgierska Żydówka z polskim paszportem i brytyjska arystokratka. Postać ciekawa, ale chyba niespecjalnie godna znalezienia się w zacnym gronie antyhitlerowskim. Tym bardziej, że nawet oskarżenia w stosunku do niej nigdy nie zostały potwierdzone, a Anglicy internowali ją w czasie wojny raczej na podstawie podejrzanego zachowania niż dowodów. Związana z handlarzem bronią, na którym ciążyły również podejrzenia o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Historia godna romansu szpiegowskiego.
Maria Sapieżyna – pracuje dla wywiadu polskiego we Francji przede wszystkim jako kurierka pomiędzy okupowaną Francją i Vichy, później poznaje włoskiego dygnitarza i wyjeżdża z misją do Rzymu. Ma audiencję u papieża Piusa XII, który nie robi na niej dobrego wrażenia. Aresztowana i więziona, najpierw we Włoszech, potem w Niemczech. Po wojnie okazuje się, że ów włoski dygnitarz chciał ją wykorzystać do nawiązania rozmów z Brytyjczykami.
Krystyna Skarbek - mój ulubiony kobiecy szpieg. I nie tylko mój – podobno Ian Fleming oparł na jej osobowości postać Vesper Lynd z „Casino Royale”, a wcześniej romansował z nią. Autor robi jej krzywdę skupiając się głównie na tym wątku jej biografii oraz na szczegółach jej tragicznej śmierci. Każda śmierć szpiega rodzi pytania, ale nie uprawniają one do snucia absurdalnych historii. Ten rozdział możecie sobie odpuścić i przeczytać raczej którąś z książek poświęconych Krystynie Skarbek.
Marek Łuszczyna ma niedobrą tendencję do przeceniania dorobku swoich bohaterek i ich wpływu na losy wojny. Oczywiście wszystkie były ciekawymi i bohaterskimi kobietami (no, prawie wszystkie), ale rzadko się zdarza, by pojedynczy człowiek mógł wpłynąć znacząco na losy wojny lub rozstrzygnięcie bitwy. Autor „Igieł”, by podnieść wartość swoich heroin, przypisuje im efekty ich czynów, na które pracowały dziesiątki innych ludzi. To źle, zwłaszcza że może mieć podłoże w celowym uatrakcyjnianiu publikacji.
Mimo to i jeszcze raz - książkę stanowczo warto przeczytać, bo pokazuje sylwetki kobiet, o których próżno szukać informacji w szerokim tego słowa znaczeniu (choć każda z nich ma np. swoją notkę w Wikipedii). Uprawiały one trudny i niewdzięczny wojenny fach i stawały się jego ofiarami. Dzisiaj łatwiej nam o nich zapomnieć niż o żołnierzach ze sławnych bitew, ale pamięć o ich życiu należy się im w stopniu nie mniejszym.
W moim osobistym 6-gwiazdkowym rankingu: -4 (ocena obniżona za błędy historyczne).